czwartek, 18 września 2014

Sowa i magnesik.

Wieczorami tylko mam czas na krzyżyki, więc gdy tylko po negocjacjach z moim synkiem, on pójdzie spać, ja zanurzam sie w mój świat i wyszywam. Uwielbiam te wieczorne chwile z tamborkiem w ręku:) Kilka wieczorów i jedna sowa gotowa, a jest ich cztery, na razie wyszywam na jednym kawałku kanwy, ale jeszcze nie wiem czy sówek nie rozdziele.

 
Sówki w oryginale. Wybrałam tą kolorową wersję i już dziś widze, że to był dobry wybór. Mulinki Ariadna i chyba ze dwie DMC, bo akurat miałam w swoich zbiorach. Ciekawa jestem, czy u Was też tak jest, że pełno mulin w domu a jak przygotowuje hafcik to zawsze ich brakuje:)

 

Na deser mała, ale jakże słodziutka muffinka:) w postaci magnesika na lodówkę. Wykonałam ja według instrukcji Marty. Zrobiłam ich więcej, ale na razie nie mogę się pochwalić.
 

 

4 komentarze:

  1. Urocze sówki:) Magnesiki świetne -już widziałam resztę u Agnieszki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedniej nitki brakuje zawsze nie tylko hafciarkom . Sowa jest boska .

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocza sówka, fajnie będą wyglądać w komplecie :)

    OdpowiedzUsuń